Mój brat nigdy nie przykładał zbytnio uwagi do higieny osobistej. Co tu dużo gadać, jest chłopakiem i to młodym, więc do tej pory chyba ważniejsze dla niego było - piwo, koledzy, gry na komputerze.
Jednak od kiedy ma dziewczynę i to PIERWSZĄ - zaczął o siebie dbać - NO W KOŃCU!
I przychodzi dzisiaj do mnie ten nieborak i wali prosto z mostu - słuchaj mam problem, jak zdejmuje buty to mi z nich śmierdzi jak z murzyńskiej chaty, co mam robić?
Zażartowałam sobie z niego i pytam z przekąsem - może myć się? :)
Nie było mu jednak do śmiechu więc postanowiłam mu pomóc.
Na początek kazałam mu często myć nogi i zmieniać skarpetki, potem próbowaliśmy kąpieli, talków do stóp, dezodorantów, złuszczania, masaży i NIC!
Postanowiłam więc namówić go na wypróbowanie najbardziej ekstremalnych sposobów na śmierdzące stopy:
* umieściliśmy koci żwirek w skarpetach, a skarpety w butach na całą noc (oczywiście żwirek nieużywany przez kota!) - żwirek ma pochłaniać zapachy i wilgoć :)
* codziennie wyjmowaliśmy wkładki z butów po przyjściu do domu i suszyliśmy je
* przed nałożeniem skarpet brat obsypywał stopy mąką kukurydzianą, która miała działać jak talk
* nawet smarowaliśmy stopy antyperspirantem!
Niestety okazało się, po długich perypetiach którymi was nawet nie chcę zanudzać, że brat miał tak niezdrową dietę, że to przez fast-foody tak mocno się pocił, a jego pot tak bardzo śmierdział.
Dlatego przestrzegam - zwracajcie uwagę na swoją dietę nie tylko ze względu na swoją figurę, ale także ze względu na zapachy, które wydzielacie ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz